Dzisiaj pora znowu na recenzje filmów, które ostatnio oglądałam. A są to:
Oświadczyny po Irlandzku- komedia romantyczna (tak, czasem mam ochotę na film nad którym nie trzeba wytężać swoich szarych komórek). Główna bohaterka chce pojechać do swojego chłopaka do Dublina, gdzie wg tradycji, 29 lutego kobiety oświadczają się mężczyznom, a ci nie mogą tego odrzucić. Dziewczyna wyrusza w drogę bodajże 3 dni przed końcem lutego, ale wszystko działa na jej niekorzyść- pogoda, komunikacja, ludzie. Spotyka na swojej drodze nieznajomego, który pomaga jej trafić na czas do swego lubego. Ale jak to bywa w komediach romantycznych (chociaż komedia to za duże słowo na ten film) różne rzeczy mogą się zdarzyć… Jest kilka śmiesznych fragmentów, całość kończy się szczęśliwie. Film idealny do „odmóżdżenia” lub na zabicie czasu, ale nudny to on nie jest.
Rytuał- dramat, horror. No tu już mamy do czynienia z większym kalibrem. Chłopak, który chce zostać księdzem, gdy trafia do seminarium stwierdza, że to robota nie dla niego. Wtedy dostaje propozycję żeby pojechał do Watykanu do szkoły dla egzorcystów i oczywiście ją przyjmuje. Trafia pod opiekę pewnego księdza (Anthony Hopkins- świetnie się spisał!), który pokazuje mu jak to jest z tymi egzorcyzmami. Odradzam oglądanie tego filmu dla osób wrażliwych na ból i cierpienie innych. Jeżeli ktoś oglądał Egzorcyzmy Emily Rose albo Egzorcyzmy Dorothy Mills to ta produkcja wydaje mi się ciekawsza (i trochę straszniejsza :P).
Człowiek, który gapił się na kozy- czarna komedia o specyficznym poczuciu humoru. Dziennikarz (Ewan McGregor) na tropach tematu do swojego reportażu spotyka na swojej drodze "żołnierza" (George Clooney- nie wiem jak można zagrać taką świrniętą osobę, jak jego bohater, a jednocześnie zachowując to "coś"). Przekazuje on chłopakowi wiedzę na temat amerykańskiej armii, której nikt by się nie spodziewał, ponieważ żolnierze wykorzystują tam swoje paranormalne zdolności. Które uzyskują po spaleniu paru nielegalnych rzeczy... Reporter wyrusza w drogę, w której jego nowy kolega pokaże mu wieeeele swoich "zdolności". Ponoć film oparty o prawdziwe zdarzenia, ale można się przy nim zrelaksować i trzeba do niego podejść z przumrużeniem oka ;)
Wszystkie filmy serdecznie Wam polecam do obejrzenia w wolnej chwili :)
Zaciekawił mnie "Człowiek, który gapił się na kozy". Lubię takie filmy :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych filmów nie widziałam, ale z tego co piszesz "Rytuał" wydaje się być fajny :)
OdpowiedzUsuńJeśli masz ochotę i czas, zapraszam na bloga :)
http://wizazmojapasja.blogspot.com/
bardzo lubię "Oświadczyny po irlandzku" :)
OdpowiedzUsuńnie widziałam żadnego z tych filmów
OdpowiedzUsuń