sobota, 10 listopada 2012

Maseczka na pryszcze?


Dzisiaj przedstawię Wam moje spostrzeżenia na temat maseczki na pryszcze od Avonu.

 

 
Dostałam ją w drodze wymiany, bo akurat nie po drodze mi do dermatologa, a moje pryszczaki wymagają dodatkowej „pomocy”, więc stwierdziłam, że co mi zależy…

 
Oto jak się prezentowało moje oblicze 2 miesiące temu:



 


Teraz trochę o maseczce:

Jest typu peel off, czyli nakładamy, czekamy aż wyschnie i ściągamy jednym płatem. Ok, konsystencja żelowa, kolor fioletowy, lecz po rozprowadzeniu na skórze kolor znika. Wysycha szybko, do 4-5 min. Zdejmuje się ją bardzo łatwo, na twarzy nic nie zostaje. No cóż, muszę powiedzieć, że maseczka ma okropny zapach. Przypomina mi on Altacet na stłuczenia, czyli zalatuje octem. Osobiście mi się nie podoba.



 

Tak wygląda maseczka w użyciu:





 

Czy pomogła mi w zredukowaniu ilości pryszczy? Nie.

Moja facjata teraz (po 2 miesiącach używania):





Podsumowanie:

+ bardzo dobre zamknięcie na zatrzask

+ łatwa w obsłudze

+ dobra wydajność. Używałam jej tylko w okolicach pryszczy, nie na całej twarzy, czyli mniej niż połowa powierzchni twarzy, a przez te 2 miesiące zużyłam ok. połowy.

 

- u mnie w ogóle nie zadziałała

- zapach, jak ocet
 
 
 
 

5 komentarzy:

  1. hmm ja tam nie używałam nigdy tej serii clear skin, ale wiem że maseczka z planet spa jest dobra ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda że nie zadziałała ;<

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście w ogóle nie widać różnicy..:(

    OdpowiedzUsuń
  4. czemu nie chcesz to dermatologa? Sama chodzę regularnie bo nic innego nie daje rady, jak nie antybiotyki :) nie mówie koniecznie o lekach doustnych, ale tych zewnętrznych :) Takie drogeryjne produkty są najgorsze :( szkoda kaski

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam z tej serii krem kryjący i też się do niczego nie nadaje ;/

    OdpowiedzUsuń